Olivier Messiaen: Quatuor pour la fin du temps | Kwartet na koniec czasu (48’)
I. Liturgie de cristal | Liturgia kryształu
II. Vocalise, pour l’Ange qui annonce la fin du temps | Wokaliza dla Anioła ogłaszającego koniec świata
III. Abîme des oiseaux | Otchłań ptaków
IV. Intermède | Intermedium
V. Louange à l’Éternité de Jésus | Pochwała wieczności Jezusa
VI. Danse de la fureur, pour les sept trompettes | Taniec gniewu na siedem trąb
VII. Fouillis d’arcs-en-ciel, pour l’Ange qui annonce la fin du temps | Gra tęczowych barw dla Anioła ogłaszającego koniec świata
VIII. Louange à l’Immortalité de Jésus | Pochwała nieśmiertelności Jezusa
Zygmunt Krauze: Quatuor pour la naissance | Kwartet na narodzenie (18’)
Sulamita Ślubowska – skrzypce
Andrzej Ciepliński – klarnet
Maciej Kułakowski – wiolonczela
Tymoteusz Bies – fortepian
Koniec staje się początkiem. To trywialne stwierdzenie ma swoje odwzorowanie tak w starożytnym symbolu Uroborosa, węża pożerającego własny ogon, jak w piosence Circle of Life z disnejowskiego Króla lwa. Nic dziwnego, że ten przenikający czas i kultury wątek znalazł swoje miejsce także w muzyce klasycznej.
Pierwszy był Olivier Messiaen. Francuski kompozytor w 1940 roku trafił do nazistowskiego stalagu w dzisiejszym Zgorzelcu, gdzie spotkał – pośród kilkuset współwięźniów – trzech instrumentalistów. Z pierwszych szkiców tria na klarnet, skrzypce i wiolonczelę powstało jedno z najważniejszych dzieł XX-wiecznej kameralistyki: Quatuor pour la fin du temps, Kwartet na koniec czasu. Czy możemy wyobrazić sobie bardziej adekwatny tytuł w tak niewyobrażalnej, jak koszmar II wojny światowej, sytuacji? Idąc o krok dalej, mimo brutalności tego pytania – czy możemy sobie wyobrazić bardziej adekwatne czas i miejsce dla premiery utworu napisanego na koniec czasu, aniżeli nazistowski obóz jeniecki i rok 1941?
Szczęśliwie dla nas, świat się wówczas nie skończył – przynajmniej nie dla całej ludzkości. A jako świadectwo pozostał kwartet Messiaena, którego możemy dziś słuchać w całkowicie innych, by nie powiedzieć: komfortowych warunkach. Ale nie odbiera to dziełu ostrości przekazu – inspirowane wersetami Apokalipsy św. Jana opowiada językiem muzyki o pojawieniu się anioła zwiastującego kres czasu, ale i nadchodzącą po nim wieczną i wszechobecną miłość. Już u francuskiego kompozytora po końcu następuje nowy początek. Po apokalipsie ustanawia się doskonalszy świat.
Tymczasem 44 lata po Kwartecie na koniec czasu polski kompozytor Zygmunt Krauze pisze swoje rozwinięcie: Quatuor pour la naissance, Kwartet na narodzenie. I podobnie jak Messiaen rozpisuje go na nietypowy, choć dający niezwykłe brzmieniowe możliwości, skład: klarnet, skrzypce, wiolonczelę i fortepian. Dla Krauzego nowy początek właśnie nastąpił – były nim narodziny syna. I promień nadziei, który francuski kompozytor jedynie musnął, cały czas pozostając wewnątrz koszmaru, u Zygmunta Krauzego nabiera pełni – nowemu towarzyszą chwilami niepewność i strach, ale czuć wszechogarniające radość, spokój i miłość.
16 grudnia o 19.00 w Cavatina Hall koło się zamknie. Skrzypaczka Sulamita Ślubowska, klarnecista Andrzej Ciepliński, Maciej Kułakowski na wiolonczeli i pianista Tymoteusz Bies zaprezentują Kwartety na koniec czasu i na narodzenie. Kontekst nadchodzących Świąt, nawet jeśli kompozycja Krauzego odnosi się do doczesności, także nie jest bez znaczenia – wszak to nadejście nowego porządku, z którym zawsze wiążemy największe nadzieje.